Kanada

Kanada coraz bardziej powiększa się w mojej głowie. Kolejne godziny jazdy przez ogromne połacie lasów, identycznych kwadratowych pól pogłębiają to wrażenie. Prowincja Alberta jest dwa razy większa od Polski. Odległości tak duże, ze nikt nie podaje ich w kilometrach czy milach lecz w godzinach jazdy. Spokojnie sunące samochody... po co się śpieszyć, aby zaoszczędzić kilka minut z wielogodzinnej podróży? W tej przestrzeni wydaje się być to zupełnie absurdalne.

The Foothills - przedgórze Gór Skalistych w Kanadzie, miejsce mojego doktoratu z geologii. Ciągnie się ono przez cały stan Alberta - przez blisko 1000 kilometrów - szerokie na kilkadziesiąt - dwieście kilometrów. Miejsca pracy niedostępne, pełne dzikich zwierząt z władcą tego miejsca niedźwiedziem grizzly na czele. Bogactwo lasów porastających strome stoki od tysięcy lat. Codzienne spotkania z sarnami, jeleniami, kojotami i ogromną mnogością ptaków, pierwsze spotkanie z czarnym niedźwiedziem. Praca na śliskich stromych stokach dolin rzek, kanionów. Osypiska mulistych łupków z wystającymi jak zęby warstwami odporniejszych na wietrzenie piaskowców. Ogromne rzeki mijane raz za razem. Wielkie fabryki, tartaki, kopalnie. Przede wszystkim zaś wszędzie obecne pompy wydobywające ropę naftowa i instalacje do transportu i przetaczania gazu ziemnego. Pompy kiwające się leniwym rytmem zdają się być nieodłącznym elementem tutejszego krajobrazu. Ich obecność przestaje dziwić nawet w najbardziej niedostępnych, wydawać by się mogło, ostępach tutejszych lasów.